"Nadzieja po to daje nam skrzydła, by życie i rozczarowanie miało co podcinać."

Czy sama rozmowa z kimś może dać Ci równowagę i harmonię? Jej tak. Wystarczały jej te kilkuminutowe pogawędki każdego dnia. Brutalnie jej to odebrano. Cierpiała w ciszy od kilku tygodni. Czasem w samotności płakała. Słuchała ulubionej muzyki i próbowała się wyciszyć. Niewiele jej pomagało. W błyszczące szczęściem oczy wkradł się chłodny smutek i pustka. Jej śmiech był sztuczny i wymuszony. Schudła i pobladła. Czuła rozczarowanie każdą komórką ciała. Nie chciała się poddawać ale opadła z sił. Jej ambicje i plany podupadały. I choć zewnętrznie nadal emanowała siłą, spokojem i pewnością siebie to wewnątrz była wrakiem człowieka. Wiele razy wracając do domu chciało jej się wyć z bólu i samotności. Zagryzała wargi do krwi. Ocierała twarz wierzchem dłoni, a krew mieszała się ze łzami. "Jakim cudem?" - spytasz. "Dlatego, że została sama" - odpowiem. Życie bywało przewrotne i okrutne. Czasem nie umiała w nim funkcjonować. Z zasady była samotnikiem i rzadko zdarzało jej się zaufać. Jemu zaufała i teraz wiedziała, że popełniała błąd tak mocno się z nim wiążąc emocjonalnie. Igrała z losem. Była wściekła na samą siebie, że nie potrafiła inaczej myśleć. Złość i rozczarowanie mieszało się z jej żalem. Wiele godzin spędziła na myśleniu o tym co zrobić. Dopiero po kilku tygodniach odwaga pozwoliła jej poprosić o chwilę rozmowy. Bała się odtrącenia i samotności. Bywały chwile trudniejsze niż ta i jakoś sobie radziła więc i tym razem musiała. Bała się jedynie tego, że znów odpuści i się wycofa. Mogła zyskać wszystko, ale też stracić wszystko. Czy było dobre wyjście? Dla niej nie. Była przerażona i wątpiła w siebie. Potrzebowała wsparcia i siły jaką jej dawał. Był jej oparciem i źródłem energii. Od tygodni grała swoją rolę udając, że nic się nie dzieje. Była niezłą aktorką. Łamała się tylko w samotności. Na szczęście miała sporo czasu na myślenie o całej tej sytuacji. Wiele razy bawiła się telefonem z zamiarem napisania do niego ale za każdym razem kasowała wiadomość. Nie potrafiła tego zrobić. Bała się? Chyba tak. Było to dla niej zbyt trudne, zbyt bolesne. Obnażyłaby się ze swoimi uczuciami i emocjami. Zbyt długo dusiła to w sobie. Nie nosiła swoich uczuć na wierzchu. Wolała żeby ludzie wiedzieli o niej to co im pokazywała a nie to co było prawdą. Stworzyła sobie ładną wizytówkę i iluzję siebie. I tą iluzję prezentowała innym. Chciała aby postrzeganą ją jako pewną siebie, stanowczą i charakterną. Potrafiła pokazać pazur i tak chciała być postrzegana. Tylko we wnętrzu siebie wiedziała, że jest małą, zakompleksioną i nieśmiałą dziewczynką, bez poczucia własnej wartości. Z zewnątrz postrzegana była jako ambitna i zdolna. Błyskawicznie ripostowała każdy tekst, miała charakter i stwarzała wrażenie osoby, która wie co ze sobą robić. Niestety było zupełnie odwrotnie. Nie umiała żyć normalnie, miała kompleksy, bała się tak wielu rzeczy... Nie umiała zasypiać po ciemku. Codziennie wieczorem zapalała w pokoju świecę. Dopiero wtedy potrafiła zasnąć. Była smutnym, zamkniętym w sobie stworzonkiem. Wiele wieczorów spędziła w cichej samotności upijając się winem. Zbyt wiele. Powinna wyjść do ludzi. Otworzyć się, opuścić skorupę i zacząć żyć. Powinna ale wcale nie chciała. Bała się i wolała swoje wnętrze opuszczone niczym pustynia... Nikt nie powinien mieć tam wstępu. Tak zdecydowała.