Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2014

Dobrze, że ludzie nie wiedzą o nas wszystkiego

Jej życie było dla większości ludzi tajemnicą. Pracowała, studiowała, mieszkała w niewielkim mieszkaniu. Niby zwyczajna kobieta, z masą przyziemnych trosk. Trochę było w tym prawdy. Często pędząc autem do domu zastanawiała się co musi zrobić, co przygotuje na obiad. Miała przeróżne problemy, jak każdy i nie lubiła się tym dzielić. Jej życie, jej sprawa. I swoje sprawy osobiste traktowała podobnie. Sekretów strzegła jeszcze bardziej zachłannie niż zwykłych przyziemnych spraw. Nie lubiła wypytywania i opowiadania. Wolała zbyć kogoś jakąś błahostką niż rozwodzić się nad tym kim jest i dlaczego. Prawdę (tak, fizyczną, całą prawdę) znały tylko dwie osoby. Jej narzeczony i jej kolega, któremu dość szybko zaufała, podobnie jak on jej. W stosunku do innych osób była raczej powściągliwa i nie dzieliła się swoim sekretem. Było kilka osób, które mogły się domyślać, ale nigdy nie usłyszały tego od niej bezpośrednio. Reszta? Reszcie ludzi, z którymi przebywała nawet to przez myśl nie