Taka piękna chwila - wyłączasz telefon, laptopa... Nie ma Cię dla nikogo...
15.12.2012 Sobota, godzina 15.00 Znów biegała po domu jak oszalała. Brak organizacji i nagle wynikające sprawy "niecierpiące zwłoki" gwarantowały jej jak zawsze dwakę mocnych wrażeń i spóźnienie. Na dworze mgła jak diabli, a ona znów musiała wsiąść w samochód i jechać 30 kilometrów przez pola i lasy. "Kochała" ten stan kiedy nic nie widzi przez przednią szybę. Zwaliła na środek pokoju wszystkie torby do zabrania (a było tego sporo) i sprawdziła czy ma wszystko to co niezbędne. "Świece są, gorset mam, buty, bielizna, zapalniczka, kosmetyki, zeszyty są. Dokumenty? No właśnie! Gdzie ja u diabła mam dokumenty?!" pomyślała i rzuciła się do przeszukiwania toreb. Po dwukrotnym wyrzuceniu ich zawartości i przebiegnięciu w panice całego domu przypomniała sobie, że zostawiła je w kieszeni od kurtki. Denerwowała się strasznie. Dziś przypadała ich rocznica i wszystko musiało być perfekcyjne. Ale jeśli miało być perfekcyjne to miała 10 minut na ułożenie